czwartek, 14 czerwca 2012

Everything

O BOŻE. Baaardzo długo nie pisałem, ale to tylko i wyłącznie z powodu spraw, które obciążają mój czas i moją głowę. Kontakt z rodziną jak najbardziej w normie, cały czas piszę maile z host mum. Napisała mi nawet, ze wspólnie z chłopcami przygotowują mój pokój do mojego przyjazdu (zaznaczę również, że mam całe piętro dla siebie :) : sypialnia, łazienka, garderoba).
The boys are very excited for your arrival and want to help decorate your room - fair warning!
Zdanie, które wywołało ciepło w moim sercu i uśmiech na twarzy!. Czyż to nie wspaniałe? Jedzie się do ludzi, którzy już od samego początku obdarowują cię pozytywnym nastawieniem. Ludzie, których tak naprawde nie znam, wiem o nich prawie wszystko, chociaż nie widziałem ich na oczy. Plusem po moim przylocie jest to, że host mum odbierze mnie z Hilotnu (nie muszę przemieszczać się autobusami/samolotami), kolejny plus to to, że będzie ze mną przez kilka dni current au pair, więc przyswoję sobię co i jak w stosunku do dzieci, jak do nich mówić, co podawać do jedzenia no i jak to podawać, co z nimi robić i w ogóle co jest dla nich dobre a co uważają za złe. Uważam, że jednak stosunek z dziećmi wymaga czasami poświęcenia, ale tylko i wyłacznie dla własnych korzyści.

Byłem po WIZĘ w Warszawie. Aby tradycji stało się zadość, muszę o tym wyjeździe co nieco opowiedzieć. Wyjechałem o 4 nad ranem. Do warszawy mam około 4 godziny drogi, 2,5h wziąłem na zapas, wiadomo: euro, roboty drogowe. Wizytę miałem na 10:30, jeszcze szybki wpad do biura pod DS-2019 i  szybko do ambasady. Jej wnętrze to idealny przykład biura amerykańskiego. Ludzie na "bramce" to typowi amerykanie mówiący dobrym polskim : D Sprawdzenie moich dokumentów, pójście po numerek, czekanie na swoją kolej (jak w kinie, ludzie siedzą, głowy zwrócone w strone okienek z konsulami, a na telewiozorach najbardziej denerwujący koncert jaki słyszałem). Moja kolej, trafiam do Pana, który od razu mówi do mnie po angielsku. Kilka pytań. Czy mam kogoś w USA, czy byłem keidyś w USA, opowiedzieć o rodzinie, dzieciach i jakie plany po powrocie. Więc wszystko proste, trzeba do tego na luzie podejść. Wiza doszła po kilku dniach.


W międzyczasie zamówiłem walizkę David Jones przez Allegro. Tania, duża, z dobrego materiału. Polecam: (oczywiście chodzi o tę największą)



Dzisiaj sprawiłem sobie również laptopa specjalnie do Amryki. Początkowo myślałem sobie "kupię tam", ale zreezygnowałem z tego powodu, że jak kupie tam to będę miał amerykańskie oprogramowanie, a to mi bardzo zaszkodzi na studiach za ROK : D


Boże. Sam nie mogę w to uwierzyć, ze to już za 11 dni. Do mnie to jeszcze nie dociera. Muszę jeszcze dokończyć ten cały projekt o Polsce i o mnie. Baardzo mnie do tego nie ciągnie myśląc o tym, że do niczego to nie zostanie wykorzystane, tak jak piszą dziewczyny ; D
Wielkim plusem lotu mojego jest to, że nie lece sam. Leci ze mną Natalia, która jeszcze nie odpisała mi na mejla. Więc nie będę sam na lotnisku, w samolocie i na szkoleniu ; )))) Oto nasza trasa:


No i nauka na prawko stanowe NJ.... POGROM, ale ale DAM RADĘ : )))))

I jeszcze jeden wielki plus! Dwa tygodnie przylatuje Ana, będzie mieszkać w okolicy, więc raczej nie będzie nudno. Zawsze razem z człowiekiem z Polski raźniej!

Przede mną jeszcze cykl imprez i spotkań pożegnalnych ze znajomymi i rodziną. To chyba będzie trochę trudne.....

GREETINGS !! Do usłyszenia au pairs! ; ))

SzymekTymek

14 komentarzy:

  1. O jeny jakie fajne te walizki!!! Życzę powodzenia w Stanach ja lecę za 25 dni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. zazdroszczę i życzę powodzenia :) ! oby Ci się udało!

    OdpowiedzUsuń
  4. oo jakie fajne walizki :D Szymek ja cie bede"czytać" namietnie :P ciekawi mnie to jak wyglada au pairowanie od strony płci przeciwnej :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tak samo jak ToŚka!:)
    Już przeczytałam kilka postów i musze przyznać, że masz fajny styl pisania, bo dobrze się czyta Twoje posty:) W ogóle świetny filmik:)
    Dobrze, że się na fb zapytałam o bloga, bo chyba nigdy bym tu nie trafiła:P
    powodzenia w Stanach i czekam na kolejne wpisy, szczególnie te z zza wielkiej wody!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. o jaa! !powodzenia ! już niedługo:)

    OdpowiedzUsuń
  7. oo widzę, że trafiłam na Twojego bloga w dniu wylotu :))
    powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ej jaka fajna walizka. ;) ale nie jest za ciężka trochę. ?
    Powiem Ci tak. Jestem sobie au pair w Niemczech i tutaj tez poznałam swojego obecnego chłopaka który także był au pair ;) I wiesz, wspaniałe jest to, że chłopcy au pair potrafią gotować ;D
    Jak w USA?

    OdpowiedzUsuń
  9. jak Ci się sprawdziła ta walizka? zastanawiam sie własnie nad nia... I czy duza nie byla za duza? Bardzo sie porysowała? Bede wdzieczna za odpowiedz. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń